Nieoczywiste czyli Bonowicz czyta ¦wietlickiego
Pawe³ Próchniak

(M. ¦wietlicki, Nieoczywiste – wiersze religijne wed³ug Wojciecha Bonowicza, Wydawnictwo EMG, Kraków 2007)

Wojciech Bonowicz wybra³ 77 wierszy religijnych Marcina ¦wietlickiego. Religijnych – w sposób nieoczywisty. Religijnych – dlatego, ¿e mówi± o czym¶, co jest z gruntu nieoczywiste. W poezji autora Pie¶ni profana wyra¼nie – i od dawna – s³ychaæ religijny ton. Ale aura, która w powszechnym odbiorze otacza poetê, gdzie indziej ma swoje dominanty. Ich mocne, czytelnie roz³o¿one akcenty sk³adaj± siê na klarowny i zarazem wewnêtrznie sk³ócony obraz. Z jednej strony – poeta pisz±cy ¿yciem, wykrzykuj±cy swoje wiersze ze sceny, zaanga¿owany, ekstrawertyczny. Z drugiej – pisarz osobny, wycofany, ukryty za ¶wietnie napisan± rol±, za wyrazistym gestem buntu, niezgody, przeczenia. Ta podwójna modalno¶æ dobrze s³u¿y nieoczywisto¶ci. Funduje j± i podsyca. Ale zdaje siê te¿ odsuwaæ poza swój nawias to, co zwykli¶my rozumieæ przez poezjê religijn±. Jej nurt, spychany gdzie¶ na odleg³e marginesy, dryfuje w przestrzeni zbywanej wzruszeniem ramion, grymasem za¿enowania, wstydliwie skrywanym wzruszeniem. Ten porzucony obszar w sposób szczególny interesuje Bonowicza. Autor Hurtowni ran w swoich wierszach konsekwentnie stara siê odzyskaæ dla poezji terytorium religijnego do¶wiadczenia, terytorium tak ³atwo dzi¶ zagarniane przez agresywn± ideologiê, naskórkow± pobo¿no¶æ lub naiwn± ckliwo¶æ. Podobne d±¿enie le¿y u podstaw Nieoczywistego. Poczucie obcowania z tajemnic±, z jej intensywn± obecno¶ci±, doznanie nag³ego rozb³ysku nieoczywisto¶ci, pora¿aj±ce doznanie ciemno¶ci i ciszy innego bytu – wszystko to s± znamiona poezji, która chce byæ wierna duchowemu do¶wiadczeniu kogo¶, kto staje sam wobec milczenia ¶wiata i bierze na siebie jego ciemno¶æ. Wedle takich kryteriów autor Pe³nego morza dobiera wiersze ¦wietlickiego. I dlatego, ¿e mieszcz± siê w wyznaczanej przez te kryteria przestrzeni, nazywa je wierszami religijnymi. Ale ten gest ma i inne – nie mniej wa¿ne – uzasadnienie. Wielka poezja bowiem – zdaje siê mówiæ Bonowicz – zawsze jest religijna. Jest religijna o tyle, o ile jest przeczuciem – a niekiedy i rozpoznaniem – innego sensu, nieznanego, nies³ychanego sensu, który jest nag³y i wielki. Taki sens "jest zawsze ryzykiem", jest "zak³adem o najwy¿szej stawce". Jego mowa wiê¼nie w pytaniach bez odpowiedzi. Rodzi siê z niedowierzania oczywisto¶ci. Biegnie w g³±b szczelin rozpadaj±cego siê ¶wiata, w g³±b ¶wiata pozbawionego oparcia w ¿yciowych wyja¶nieniach, w porêcznych prawdach wiary. Swoje spe³nienie znajduje w wyczekiwaniu – napiêtym, dramatycznym, bolesnym. I o tym opowiada Nieoczywiste.

Dokonany przez Bonowicza wybór pokazuje, ¿e wyobra¼nia autora Schizmy wiele zawdziêcza religijnej topice, ¿e zakorzenia siê w pok³adach religijnej wyobra¼ni, ¿e czerpie z jej nurtów czê¶ciej ni¿by mog³o siê wydawaæ. Jednak kr±¿±ce wokó³ sacrum obrazy i symbole to tylko powierzchnia zdarzeñ. Nieoczywiste chce opowiadaæ przede wszystkim o ¼ród³ach i o strukturze duchowego do¶wiadczenia, które le¿y u podstaw poezji ¦wietlickiego. To do¶wiadczenie na wskro¶ egzystencjalne i zarazem poetyckie – dokonuj±ce siê po¶ród s³ów i za ich spraw±, przechowane w rytmach mowy, która w polszczy¼nie swoj± miarê bierze z 13 zg³osek i 4 zestrojów frazy "W imiê Ojca, i Syna, i Ducha ¦wiêtego", a symboliczn± skalê ze znaku krzy¿a – najbardziej nieoczywistego ze wszystkich symboli. (Dobrze to ilustruj± choæby s±siaduj±ce ze sob± w Muzyce ¶rodka i pomieszczone w Nieoczywistym wiersze Polska 4 i Chodzê we ¶nie). W³a¶nie to napiêcie sprawia, ¿e w zm±conej tonacji wierszy ¦wietlickiego, w ich fakturze tak czêsto instrumentowanej ironi± – brzmi nuta czego¶, co jest ¶miertelnie serio, czego¶ w najwy¿szym stopniu dramatycznego. To dlatego – jak wolno s±dziæ – cztery czê¶ci ksi±¿ki u³o¿onej przez autora Wyboru wiêkszo¶ci uk³adaj± siê w cztery akty dramatu. Ich tok na¶laduje ruch wyobra¼ni. Opowiadaj± o wydziedziczeniu i o mi³osnej têsknocie. Mówi± o gwa³townych gestach zerwania i o dramatycznych poruszeniach nadziei, które powracaj± w tym dziele od samego pocz±tku (od pierwszych utworów – wcze¶niej nie publikowanych, teraz wyjêtych z rêkopisów i dope³niaj±cych obrazu). Te wci±¿ ponawiane – nieustannie na nowo inscenizowane – poetyckie akty tworz± o¶ wypowiadanego ¶wiata. Jej bieg inicjowany jest przez s³owo, które "brzmi jak pierwszy dzieñ stworzenia". To s³owo wymówione – i zapisane – w chwilê po "nieruchomym ¶wiêcie", po dniu bezczynnego trwania, po wydobyciu ¶wiata z bezruchu, wy³onieniu go z martwych nico¶ci. Takie s³owo jest niczym "Pierwszy numer na pierwszej stronie pierwszej p³yty". Jego akord – mocne "A" – wybrzmiewa "Tu¿ po pó³nocy", na samym progu, na moment przed t± chwil±, kiedy –

Wali siê
w jednej sekundzie z nóg ca³e stworzenie.

Tak nico¶æ obraca siê przeciwko sobie, zapada siê truchlej±cy nagle ¶wiat, milknie. O¶, o której mowa, biegnie bowiem od poniedzia³ku do niedzieli, przeszywa przestrzeñ egzystencji, nicuje j±, otwiera na tajemnicê z³a, na doznanie nieobecno¶ci, i zmierza pod pr±d, ku regionom s³ów wy³uskanych z dymu, strzeg±cych nadziei, by na koniec dotkn±æ wyznania wiary kogo¶, kto jest "niczyim / ochroniarzem", kogo¶, kto siedz±c przy barze, "trzymaj±c [...] pewnie szklaneczkê" – nuci:

On przyjdzie.
Przyjdzie.
I bêdzie.

[...]

Zmieni krew w cia³o.
Cia³o zmieni w krew.
A wódkê w wodê.
Da mi robotê.
Mesjasz da mi robotê.
Ja czekam.

Zaznaczonej "pierwsz± liter±" genezyjskiej erupcji i pod±¿aj±cej w ¶lad za ni± katastrofie – odpowiada mesjañska nadzieja. Taka klamra okala Nieoczywiste. Ujmuje w swój cudzys³ów wszystko, co zostaje powiedziane. Intuicjê prze³amuj±c± milczenie stawia wobec pustki s³ów. Zawiesza i podwa¿a tê apofatyczn± intuicjê, która zmierza w g³±b istnienia, w g³±b jego ciemno¶ci, i pod±¿a dalej – w stronê intensywnej obecno¶ci czego¶, co przekracza i rozsadza granice tego ¶wiata i granice wpisanej weñ egzystencji.

Dla autora Wyboru wiêkszo¶ci ten cudzys³ów jest ryzykiem, które trzeba podj±æ, je¶li chce siê zacz±æ rozmowê o sile i racji religijnie zorientowanej wyobra¼ni, o sile i racji poezji otwartej na inny sens. Je¶li tak rozumiana poezja chce byæ uczciwa, musi podj±æ to ryzyko. Musi staæ siê przedsiêwziêciem ryzykownym. Musi bowiem pamiêtaæ, ¿e mierzy siê z czym¶, co jest radykalnie nieoczywiste, z czym¶, co nie mieszka po¶ród s³ów i zarazem tylko ujête w ich nawias daje siê niekiedy uchwyciæ. To samo – jak pokazuje Bonowicz – dotyczy lektury takiej poezji. Równie¿ o tym opowiada Nieoczywiste.

Wiersze religijne wed³ug Wojciecha Bonowicza to ksi±¿ka brzmi±ca mocno i czysto. Precyzyjnie skonstruowana, m±dra, ¿arliwa, odwa¿na. Pokazuje jak dalece poezjê ¦wietlickiego przenika aura, której ¼ród³em jest religijne do¶wiadczenie. Uzmys³awia jak wiele w tej liryce ¶ladów religijnej wra¿liwo¶ci. I jak g³êboko czyta je wybitny poeta.