Nieoczywiste czyli Bonowicz czyta Świetlickiego

Data publikacji: 26 października 2007

(M. Świetlicki, Nieoczywiste – wiersze religijne według Wojciecha Bonowicza, Wydawnictwo EMG, Kraków 2007)

Wojciech Bonowicz wybrał 77 wierszy religijnych Marcina Świetlickiego. Religijnych – w sposób nieoczywisty. Religijnych – dlatego, że mówią o czymś, co jest z gruntu nieoczywiste. W poezji autora Pieśni profana wyraźnie – i od dawna – słychać religijny ton. Ale aura, która w powszechnym odbiorze otacza poetę, gdzie indziej ma swoje dominanty. Ich mocne, czytelnie rozłożone akcenty składają się na klarowny i zarazem wewnętrznie skłócony obraz. Z jednej strony – poeta piszący życiem, wykrzykujący swoje wiersze ze sceny, zaangażowany, ekstrawertyczny. Z drugiej – pisarz osobny, wycofany, ukryty za świetnie napisaną rolą, za wyrazistym gestem buntu, niezgody, przeczenia. Ta podwójna modalność dobrze służy nieoczywistości. Funduje ją i podsyca. Ale zdaje się też odsuwać poza swój nawias to, co zwykliśmy rozumieć przez poezję religijną. Jej nurt, spychany gdzieś na odległe marginesy, dryfuje w przestrzeni zbywanej wzruszeniem ramion, grymasem zażenowania, wstydliwie skrywanym wzruszeniem. Ten porzucony obszar w sposób szczególny interesuje Bonowicza. Autor Hurtowni ran w swoich wierszach konsekwentnie stara się odzyskać dla poezji terytorium religijnego doświadczenia, terytorium tak łatwo dziś zagarniane przez agresywną ideologię, naskórkową pobożność lub naiwną ckliwość. Podobne dążenie leży u podstaw Nieoczywistego. Poczucie obcowania z tajemnicą, z jej intensywną obecnością, doznanie nagłego rozbłysku nieoczywistości, porażające doznanie ciemności i ciszy innego bytu – wszystko to są znamiona poezji, która chce być wierna duchowemu doświadczeniu kogoś, kto staje sam wobec milczenia świata i bierze na siebie jego ciemność. Wedle takich kryteriów autor Pełnego morza dobiera wiersze Świetlickiego. I dlatego, że mieszczą się w wyznaczanej przez te kryteria przestrzeni, nazywa je wierszami religijnymi. Ale ten gest ma i inne – nie mniej ważne – uzasadnienie. Wielka poezja bowiem – zdaje się mówić Bonowicz – zawsze jest religijna. Jest religijna o tyle, o ile jest przeczuciem – a niekiedy i rozpoznaniem – innego sensu, nieznanego, niesłychanego sensu, który jest nagły i wielki. Taki sens "jest zawsze ryzykiem", jest "zakładem o najwyższej stawce". Jego mowa więźnie w pytaniach bez odpowiedzi. Rodzi się z niedowierzania oczywistości. Biegnie w głąb szczelin rozpadającego się świata, w głąb świata pozbawionego oparcia w życiowych wyjaśnieniach, w poręcznych prawdach wiary. Swoje spełnienie znajduje w wyczekiwaniu – napiętym, dramatycznym, bolesnym. I o tym opowiada Nieoczywiste.

Dokonany przez Bonowicza wybór pokazuje, że wyobraźnia autora Schizmy wiele zawdzięcza religijnej topice, że zakorzenia się w pokładach religijnej wyobraźni, że czerpie z jej nurtów częściej niżby mogło się wydawać. Jednak krążące wokół sacrum obrazy i symbole to tylko powierzchnia zdarzeń. Nieoczywiste chce opowiadać przede wszystkim o źródłach i o strukturze duchowego doświadczenia, które leży u podstaw poezji Świetlickiego. To doświadczenie na wskroś egzystencjalne i zarazem poetyckie – dokonujące się pośród słów i za ich sprawą, przechowane w rytmach mowy, która w polszczyźnie swoją miarę bierze z 13 zgłosek i 4 zestrojów frazy "W imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego", a symboliczną skalę ze znaku krzyża – najbardziej nieoczywistego ze wszystkich symboli. (Dobrze to ilustrują choćby sąsiadujące ze sobą w Muzyce środka i pomieszczone w Nieoczywistym wiersze Polska 4 i Chodzę we śnie). Właśnie to napięcie sprawia, że w zmąconej tonacji wierszy Świetlickiego, w ich fakturze tak często instrumentowanej ironią – brzmi nuta czegoś, co jest śmiertelnie serio, czegoś w najwyższym stopniu dramatycznego. To dlatego – jak wolno sądzić – cztery części książki ułożonej przez autora Wyboru większości układają się w cztery akty dramatu. Ich tok naśladuje ruch wyobraźni. Opowiadają o wydziedziczeniu i o miłosnej tęsknocie. Mówią o gwałtownych gestach zerwania i o dramatycznych poruszeniach nadziei, które powracają w tym dziele od samego początku (od pierwszych utworów – wcześniej nie publikowanych, teraz wyjętych z rękopisów i dopełniających obrazu). Te wciąż ponawiane – nieustannie na nowo inscenizowane – poetyckie akty tworzą oś wypowiadanego świata. Jej bieg inicjowany jest przez słowo, które "brzmi jak pierwszy dzień stworzenia". To słowo wymówione – i zapisane – w chwilę po "nieruchomym święcie", po dniu bezczynnego trwania, po wydobyciu świata z bezruchu, wyłonieniu go z martwych nicości. Takie słowo jest niczym "Pierwszy numer na pierwszej stronie pierwszej płyty". Jego akord – mocne "A" – wybrzmiewa "Tuż po północy", na samym progu, na moment przed tą chwilą, kiedy –

Wali się
w jednej sekundzie z nóg całe stworzenie.

Tak nicość obraca się przeciwko sobie, zapada się truchlejący nagle świat, milknie. Oś, o której mowa, biegnie bowiem od poniedziałku do niedzieli, przeszywa przestrzeń egzystencji, nicuje ją, otwiera na tajemnicę zła, na doznanie nieobecności, i zmierza pod prąd, ku regionom słów wyłuskanych z dymu, strzegących nadziei, by na koniec dotknąć wyznania wiary kogoś, kto jest "niczyim / ochroniarzem", kogoś, kto siedząc przy barze, "trzymając [...] pewnie szklaneczkę" – nuci:

On przyjdzie.
Przyjdzie.
I będzie.

[...]

Zmieni krew w ciało.
Ciało zmieni w krew.
A wódkę w wodę.
Da mi robotę.
Mesjasz da mi robotę.
Ja czekam.

Zaznaczonej "pierwszą literą" genezyjskiej erupcji i podążającej w ślad za nią katastrofie – odpowiada mesjańska nadzieja. Taka klamra okala Nieoczywiste. Ujmuje w swój cudzysłów wszystko, co zostaje powiedziane. Intuicję przełamującą milczenie stawia wobec pustki słów. Zawiesza i podważa tę apofatyczną intuicję, która zmierza w głąb istnienia, w głąb jego ciemności, i podąża dalej – w stronę intensywnej obecności czegoś, co przekracza i rozsadza granice tego świata i granice wpisanej weń egzystencji.

Dla autora Wyboru większości ten cudzysłów jest ryzykiem, które trzeba podjąć, jeśli chce się zacząć rozmowę o sile i racji religijnie zorientowanej wyobraźni, o sile i racji poezji otwartej na inny sens. Jeśli tak rozumiana poezja chce być uczciwa, musi podjąć to ryzyko. Musi stać się przedsięwzięciem ryzykownym. Musi bowiem pamiętać, że mierzy się z czymś, co jest radykalnie nieoczywiste, z czymś, co nie mieszka pośród słów i zarazem tylko ujęte w ich nawias daje się niekiedy uchwycić. To samo – jak pokazuje Bonowicz – dotyczy lektury takiej poezji. Również o tym opowiada Nieoczywiste.

Wiersze religijne według Wojciecha Bonowicza to książka brzmiąca mocno i czysto. Precyzyjnie skonstruowana, mądra, żarliwa, odważna. Pokazuje jak dalece poezję Świetlickiego przenika aura, której źródłem jest religijne doświadczenie. Uzmysławia jak wiele w tej liryce śladów religijnej wrażliwości. I jak głęboko czyta je wybitny poeta.

 

Udostępnij

 POWRÓT